W nocy wyruszamy na zachód.. kierunek Niemcy, Duisburg. Do pokonania jedyne 1032 km, samochodem to będzie z jakieś 10 h (biorę pod uwagę częste przystanki - w końcu jedzie z nami wymagająca 5 latka). Całe szczęście przypadnie mi w roli kierowanie pojazdem przez część drogi (tak, lubię to - całe dnie spędzam za kółkiem, także te 1000 km w tą czy we w tą nie robi mi różnicy ;p) także czas szybciej minie.
Droga drogą, ale jeść coś trzeba :) Menu ustalałam z wyżej wymienioną 5 latką, która również w kwestiach żywieniowych nie pozostaje bez ostatniego słowa. Udało się nam dojść do porozumienia, zobaczymy jeszcze jak to będzie w praktyce.
Kotlety - obowiązkowy punkt każdego menu dalekopodróżnego. Smak dzieciństwa każdych wakacji, na które jeździliśmy samochodem.. z tą różnicą, że wtedy moja mama pakowała je do słoików, a ja teraz pakuje do plastikowych pojemników.
Kotlety - obowiązkowy punkt każdego menu dalekopodróżnego. Smak dzieciństwa każdych wakacji, na które jeździliśmy samochodem.. z tą różnicą, że wtedy moja mama pakowała je do słoików, a ja teraz pakuje do plastikowych pojemników.
Owoce - moja córka zadecydowała, że musi być arbuz, bo inaczej ona nie jedzie ;p ach te dzieci..
Bułki cynamonowe - wg tego przepisu http://ugotowanaania.blogspot.com/2014/01/cynamonowe-slimaki.html, tylko upieczone razem, do odrywania.
Poza tym coś pysznego od mojej Mamy..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz